Jak widać, blog już od dawna jest martwy. Była to miła przygoda, pisać dla Was przez tyle lat. Niestety, wszystko kiedyś się kończy. Moje dane w zakładce ,,KONTAKT" nadal są aktualne, jeśli ktoś jest zainteresowany skontaktowaniem się ze mną.


środa, 23 listopada 2016

I Don't Want This Kind of Hero – recenzja

     Z góry przepraszam za to, że recenzja jest tak niesamowicie długaśna. To najdłuższy tekst, który popełniłam w swojej ,,karierze", ale liczę, że choć kilka osób przeczyta go do końca, bo recenzowana manhwa jest tego po prostu warta. Napisałam recenzję, ale potem stwierdziłam, że przecież to bardziej laurka, a nie żadna recenzja i chyba trochę przesadziłam, postanowiłam więc, że przeczytam I Don't This Kind of Hero jeszcze raz od początku i poddam je bezlitosnej analizie. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Okazało się, że faktycznie muszę poprawić recenzję, bo... Była za mało pochlebna. To pierwszy przypadek, kiedy oficjalnie dałam jakiejś mandze/manhwie/light novel maksymalną notę, a na chwilę obecną czytałam około 600 różnych serii. Wiecie, jak potrafię być czepialska, więc... Po prostu zapraszam do czytania. 

,,Faktem jest, że ludzi zdrowych na umyśle praktycznie nie ma; na dziesiątki, a może nawet setki tysięcy trafi się może jeden taki egzemplarz i to jeszcze daleko mu będzie do normalności..."
Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara

     Świat, w którym żyjemy jest już dostatecznie dziwny, ale autorzy komiksów często stwierdzają, że przydałoby się go jeszcze troszkę zmodyfikować, żeby było ciekawiej. W świecie, w którym przyszło żyć głównemu bohaterowi manhwy, wszelkiego rodzaju hybrydy i ludzie obdarzeni paranormalnymi umiejętnościami są na porządku dziennym. Wśród zwyczajnych osób żyją sobie potomkowie bestii i wszelkiego rodzaju krzyżówki między ludźmi a innymi organizmami. Ich wygląd od razu zdradza, z kim mamy do czynienia, dlatego muszą mierzyć się z wieloma przeciwnościami, w tym dyskryminacją. Logiczne wydaje się, że w takim wypadku powinna powstać organizacja, która pilnowałaby porządku w relacjach między zwyczajnymi i resztą oraz zajmowała się przestępstwami popełnianymi przez odmieńców. Tym własnie zajmuje się SPOON, którego największym przeciwnikiem jest KNIFE, a sprzymierzeńcem FORK. Tak, głównym wątkiem w tej opowieści jest walka sztućców. Nie, nikt nie obiecywał, że będzie normalnie. 






Tytuł: ,,I Don't Want This Kind of Hero"
Autor: Samchon
Wydawca: Naver
Gatunek: akcja, komedia, sci-fi, nadprzyrodzone, fantasy
Grupa docelowa: shounen
Ilość tomów: 14+






     Naga to całkowicie przeciętny chłopak, który prowadzi całkowicie przeciętne życie, a przynajmniej bardzo chciałby, żeby tak było. Niestety, tak się jakoś złożyło, że nasz protagonista jest wyjątkowo silnym ESPERem i choć ze wszystkich sił stara się nie rzucać w oczy, ta okropna organizacja SPOON jakimś cudem go namierzyła i koniecznie chciała zwerbować Nagę, żeby uczynić z niego jednego ze swoich bohaterów walczących ze złem i występkiem. Pewnie wielu nastolatków nie posiadałoby się w takiej sytuacji z radości, jednak Naga wcale nie zamierza angażować się w tego rodzaju działalność i kategorycznie odmawia. Koniec historii? Nie, okazuje się, że za pracę w Łyżce dostaje się zapłatę, a w takich okolicznościach przecież nie można zrezygnować! Nasz bohater z przypadku dołącza do przedziwnej organizacji i zostaje wciągnięty w świat dziwactw, walk i problemów. 

piątek, 18 listopada 2016

Naprawdę dziwne yaoice (4)

     Tak, moi drodzy, nie śnicie, to dzieje się naprawdę, możecie się nawet uszczypnąć. Oto przed Wami kolejna część serii o najdziwniejszych mangach boys love, która przyniosła myszy fejm. Parę dni temu zmieniłam szablon bloga, jestem dumna, bo zrobiłam go sama, więc proszę nie narzekać... Za bardzo. 

1. Chintsubu
Nase Yamato

Myśleliście, że wiecie wszystko o słabych yaoicach? Widzieliście mpregi, romans z karaluszkiem i gejowską miłość na tle farmy z latającymi świniami, ale czegoś takiego jak Chintsubu jeszcze tutaj nie było. Pewni chłopcy podczas jazdy samochodem ulegają wypadkowi i zapadają w śpiączkę, znaczy, ich ciała grzecznie leżą w szpitalu, ale dusze swawolą. Jeśli myślicie, że dostaniemy klasyczny romans z duchem, to grubo się mylicie. Dusze naszych bohaterów inkarnują jako... Penisy kolegów ze szkoły. Tak. Fiutki dostają twarzyczki, mówią, czują, szaleją. W efekcie dostajemy sceny z chłopcem na oko dziesięcioletnim*, który masturbuje się ze łzami w oczach, żeby dogodzić senpajowi w prącie zaklętemu. Tego samego chłopczyka i siłą rzeczy też obdarzonego osobną świadomością penisa, molestuje też na przykład jakiś pan w pociągu (KLIK!). Wiecie, co jest najgorsze? To, że ta wybitna manga liczy sobie aż cztery tomy. Przepraszam Was z całego serca, ale dałam radę przebić się jedynie przez parę pierwszych rozdziałów, jeśli kiedyś sięgnięcie po Chintsubu, to dowiecie się, dlaczego.


sobota, 12 listopada 2016

Mangowe zdobycze! Październik 2016

– Ty leniwa buło, jak możesz tak opuszczać blogaska, myszo, co ty robisz ze swoim życiem, masz w ogóle rozum i godność człowieka?
– No wiem, przepraszam, życie mnie ostatnio bije, no mamo no*.

     Prawie połowa listopada, a ja jeszcze nie pochwaliłam się, ile różnych nerdowskich rzeczy kupiłam w październiku, to NIEDOPUSZCZALNE. Dzisiaj wróciłam do domu, wzięłam leki na choróbsko, które się do mnie przypałętało, zajrzałam sobie do internetów, patrzę, Mangowa Norka przekroczyła 100 000 wyświetleń. No i trochę taki wstyd, że zupełnie to przeoczyłam i ostatnio olewałam bloga, przepraszam z głębi mojego kokoro, głupio mi trochę. Obiecuję, że jeszcze dostarczę kontentu. Stwierdziłam, że w podsumowaniach będę wrzucać tutaj też ksiunszki, no bo dlaczego nie?



DUŻO.